Nie chcę się frustrować pisząc na temat manipulacji, której efektem jest „fenomen WOŚP”, może z tego prostego powodu, że żadnym "fenomenem" nie jest- raczej wynikiem skoordynowanej (ośrodki rządowe, samorządowe, prywatne, społeczne, media), długofalowej i starannie zaplanowanej kampanii mającej na celu stworzenie narzędzia przydatnego do manipulacji Polaków i socjalizacji młodzieży zgodnej z interesem imperiów (choćby przez wypowiedzi Owsiaka o prywatyzacji telewizji i służby zdrowia, czy zmanipulowane "wolne debaty" na Przystanku Woodstock z ludźmi pokroju Balcerowicza). Z tak gigantyczną pomocą biznesu(wielomilionowe darowizny), państwa (wypożyczenie ponad 100 000 uczniów jako darmowej siły roboczej), mediów (darmowa całoroczna reklama o wielomilionowej wartości) trzeba by się naprawdę bardzo postarać, by takiego „fenomenu” nie zbudować.
W toku narodowego katharsis, ludzie zapominają, że gdy WOŚP zbiera w blasku kamer miliony, Platforma antyObywatelska prywatyzuje nasz narodowy majątek (w tym szpitale) o wartości wielu MILIARDÓW złotych. Jednym słowem, plan działa.
Wszystko jest to już w Polsce normą i nie byłoby się o czym rozwodzić, gdyby nie płynąca z nadgorliwości gafa „Panoramy”. Zawsze, w toku najlepiej przygotowanej kampanii, jeżeli przesadzi się z patosem „zrywu narodowego”, „jedności” i „pomagania” zdarzy się coś zabawnego ;)
W trakcie proowsiakowej laurki dziennikarka z dumą opowiedziała, jak to nawet nasza armia okupacyjna w Afganistanie przyłącza się do Wspólnego Dzieła. Bohaterscy żołnierze pacyfikujący powstanie afgańskie, jak kiedyś ich poprzednicy na Haiti, niestety nie mają tyle honoru co legioniści i nie przechodzą jeszcze masowo na stronę walczących o wolność. Mają jednak serca pełne dobrych intencji- nasza armia jest przecież nieskazitelna i warto to również przy tej okazji podkreślić, a w końcu od czego są dziennikarze jak nie od tego, żeby służyć z oddaniem amerykańsko-izraelskiej racji stanu... Przepraszam, naszej, oczywiście, że naszej...
Wraz z bratnią armią amerykańskich bojowników przynoszących niedorozwiniętym tubylcom kaganek cywilizacji, wolności i demokracji za pomocą terroryzmu, bomb i tortur, podczas, co trzeba podkreślić, patrolu, polscy żołnierze zbierali na WOŚP datki, co z kolei podkreśliła prowadząca, „od wszystkich, których spotkali przy drodze”. I najlepsze- niezwykle odkrywcze, wręcz zaskakujące dobrą wiadomością podsumowanie.
„Nikt nie odmawiał.”
:)))
Otwierasz ze strachem oczy. Jesteś w okupowanym przez obce imperium kraju, wracasz z upragnionymi częściami do zepsutego samochodu do swojej rodzinnej wioski...
Na rogu ulicy CZEKAJĄ.
Widzisz wielkie transportery opancerzone i gromadę żołnierzy wroga.
Patrzą na Ciebie i machają, żebyś podszedł. Serce podchodzi Ci do gardła, zwłaszcza, że przed tobą inny Afgańczyk właśnie daje im pieniądze i szybko sie oddala, żegnany śmiechem i okrzykami w nieznanym Ci języku wroga.
Na ramionach górujących nad Tobą żołnierzy widzisz amerykańską i polską flagę, obie znane Ci dobrze z nocnych akcji i przeszukiwania domów w poszukiwaniu partyzantów, broni i materiałów wybuchowych. Części samochodowe w plecaku zaczynają nagle ważyć całe tony. A jeśli wezmą Cię za terrorystę? Wszyscy wiedzą, że torturują i poniżają mężczyzn, słyszy się pogłoski o mordach i gwałtach...
Jasnooki olbrzym mówi coś do Ciebie potrząsając puszką...
Tłumaczysz, że o żadnej puszcze nic nie wiesz, że "bomb- bad", "no terrorist -sir", tych kilka słów, których nauczył Cię brat, przetrzymywany i maltretowany pół roku tylko za to, że nie dość szybko zatrzymał się przed kontrolą drogową. Myślisz o częściach w plecaku, czujesz jak pot spływa Ci po plecach. Żołnierze otaczają Cię i cały czas coś mówią.
Wiesz, że masz nie dość jasny kolor skóry, że takich jak Ty zginęły już dziesiątki tysięcy i nikt się nimi nie przejmuje, że jak wiadomo uczciwi też trafiają na przesłuchania- a nie wszyscy z nich wracają. Patrząc pod nogi, żeby nie prowokować ich do bicia, zerkasz kątem oka na lufy ich karabinów. Jasne, są skierowane w dół, ale wystarczy je podnieść w ułamek sekundy i... Tak bardzo boisz się, że nie zobaczysz juz swoich dzieci.
Żołnierz potrząsa Cię za rękaw i pokazuje znów na puszkę. Ma czerwoną naklejkę w obcym języku – kolory krzyża,wymalowanego na ich transporterach zabierających rannych po kolejnych masakrach.
Pokazują symbol, który jak wiesz oznacza „płać”. „Podatek”. „”Myto”. „Łapówka”. „Okup za wypuszczenie” - wszystkie te słowa w jednej chwili przemykają Ci przez głowę- teraz jest już znajomo, po afgańsku.
Więc wrzucasz resztki pieniędzy do puszki. Żołnierze robią sobie z Tobą zdjęcia, mają uśmiechy od ucha do ucha, poklepują Cię po plecach i zatrzymują kolejnego przechodnia.
Oddychasz z ulgą. O ile podczas Twojej nieobecności biali najeźdźcy, słudzy Szatana, nie wysadzili Ci domu w którym czeka na twój powrót przerażona rodzina, opowieść skończy się doskonale.
A nawet, choć już tego się nie dowiesz, w jakimś odległym zasypanym śniegiem kraju, rozkradanym przez to samo imperium, które wysłało Twoich wrogów na wojnę, w telewizji powiedzą, że dobry z Ciebie człowiek- i że przejmujesz się ciężkim losem ich dzieci.
Nic, tylko być Afgańczykiem!
WOŚP-owi gratuluję oddanych wolontariuszy z karabinami, a globalnej oligarchii i jej polskim pracownikom- pierwszorzędnej roboty. Prawie nikt nie łapie o co chodzi- a reszty i tak nikt nie posłucha :)
Marcin Janasik